Aromma.pl - Świece sojowe tworzone z pasją
Co 4. firma, która zbankrutowała, potrzebowała na to 3 lat – w tym czasie pogrążała kolejnych wierzycieli

Co 4. firma, która zbankrutowała, potrzebowała na to 3 lat – w tym czasie pogrążała kolejnych wierzycieli

3 lata, a czasem i dłużej, mija od pierwszego wpisu do KRD do momentu ogłoszenia upadłości przez sąd. Choć często taki wpis jest pierwszym sygnałem zbliżającej się katastrofy finansowej, to zwykle ani dłużnik, ani jego kontrahent nie są tego świadomi. Faktycznie taki scenariusz przydarzył się co 4. firmie, która na koniec pierwszego półrocza 2024 r. zasiliła szeregi bankrutów. Przedsiębiorstwa występujące o restrukturyzację trafiały do rejestru znacznie rzadziej. Pozostawiły jednak po sobie większe długi. W sumie, w wyniku upadłości i restrukturyzacji firm, od początku br. wierzyciele stracili 141,1 mln zł.

Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, w pierwszej połowie 2024 r. opublikowano w Monitorze Sądowym i Gospodarczym oraz Krajowym Rejestrze Zadłużonych 219 upadłości firm. Dla porównania, w całym 2023 r. takich upadłości było 408. Jednocześnie w br. 531 wniosków o upadłość oddalono, podczas gdy w całym 2023 r. oddalonych wniosków było 611.

Do upadłości należy jednak  dodać rosnącą liczbę restrukturyzacji firm. W pierwszej połowie 2024 r. ogłoszono 2261 takich postępowań. To wzrost o prawie 5 proc. w stosunku do pierwszej połowy 2024 r. Dla porównania w całym 2023 r. postępowań restrukturyzacyjnych było 4244.

Oprócz restrukturyzacji wpływ na liczbę upadłości firm ma też ogłaszanie upadłości konsumenckiej przez osoby, które wcześniej prowadziły działalność gospodarczą. W 2023 r. taką upadłość konsumencką zamiast firmowej ogłoszono aż 2190 razy. W 2022 r. wspominanych upadłości było 749, a w 2021 r. – 949.

Fala niewypłacalności, która przetacza się przez polską gospodarkę w pierwszej połowie 2024 roku, nie jest zaskoczeniem. To konsekwencja tego, co się działo w gospodarce w latach 2021-2022 i później. Początkowo wysokie ceny energii i rosnące koszty kredytów firmy przerzucały na odbiorcę końcowego. Ale inflacja zrobiła swoje, popyt spadł, więc ceny już nie mogą rosnąć w takim samym tempie, a energia przecież nie potaniała. Czyli mamy wysokie koszty, malejące marże i kurczącą się sprzedaż. Nie wszyscy to wytrzymują – komentuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Pretendenci do bankructwa

Wpis do Krajowego Rejestru Długów może, ale nie musi być pierwszym sygnałem poważniejszych kłopotów finansowych. Świadczy o tym chociażby fakt, że w ciągu 21 lat działalności KRD zniknęły z niego tysiące dłużników, którzy spłacili swoje zobowiązania, dzięki czemu wierzyciele odzyskali 179,8 mld zł. Faktem jest jednak, że w pierwszej połowie tego roku swoją upadłość poprzedziło wpisem do KRD 129 przedsiębiorstw.

– Spośród firm, które zbankrutowały w pierwszym półroczu 2024 roku, blisko 60 procent było wpisanych do KRD jako dłużnicy.  Co gorsza, prawie 22 procent firm było notowanych w rejestrze już na 36 miesięcy przed upadłością. Ten czas wystarczył, by niemal trzykrotnie wzrosła liczba wierzycieli poszkodowanych przez niesolidnych płatników. Mimo kłopotów z wypłacalnością, te zadłużone firmy przez trzy lata wciąż aktywnie działały na rynku, zawierając nowe kontrakty i zaciągając kolejne zobowiązania. Rosła też wartość długu, którego finalnie nie spłaciły. To niemal 33 miliony złotych. Sytuacji można by zapobiec, gdyby wierzyciele każdorazowo weryfikowali kontrahenta przed nawiązaniem współpracy – komentuje Sandra Czerwińska, ekspertka Rzetelnej Firmy.

Upadłość domeną spółek z dużych miast

88 proc. wszystkich firm, które przed upadłością były notowane w KRD, stanowią spółki. 12 proc. to jednoosobowe działalności gospodarcze. Pod względem branż, najwięcej dłużników działało w przemyśle, ale najwyższe łączne zadłużenie obciążało firmy działające w sektorach nieruchomości i w handlu (odpowiednio po 5,13 mln zł). Tuż po nich, z długiem 3,8 mln zł, znalazły się firmy budowlane, z długiem 3,7 mln zł – przemysłowe, a z długiem 3 mln zł – transportowe.

Liczba dłużników-bankrutów rośnie wprost proporcjonalnie do wielkości miejscowości, w której mają siedzibę. Najwięcej takich firm odnotowano w miastach powyżej 300 tys. mieszkańców. Ale najwyższe łączne zadłużenie – 12 mln zł – mają przedsiębiorcy z miast liczących 50-100 tys. mieszkańców. Pod względem regionów wybija się Mazowsze (7,3 mln zł). Niewiele mniej, bo 6,6 mln zł, mają do oddania bankruci z województwa łódzkiego, a trzecie miejsce ex aequo z długiem po 3,9 mln zł zajmują województwa: pomorskie i zachodniopomorskie.

JDG-i wybierają restrukturyzację

O ile jednak upadłość jest domeną spółek prawa handlowego, o tyle restrukturyzację chętniej wybierają jednoosobowe działalności gospodarcze. Wśród tych firm, które rozpoczęły w I półroczu restrukturyzację, 2/3 stanowiły JDG-i, a 1/3 spółki.

W dniu ogłoszenia restrukturyzacji, w KRD widniało 42 proc. firm. Natomiast już 3 lata wcześniej wpisanych było 15 proc. takich przedsiębiorców. Finalnie pozostawili po sobie 108,1 mln zł nieuregulowanych zobowiązań finansowych. Najwięcej – 19,8 mln zł – firmy działające na Mazowszu. Ponad 13,3 mln zł muszą zwrócić wierzycielom przedsiębiorstwa z województwa wielkopolskiego, a 12,8 mln zł z kujawsko-pomorskiego.

Co ciekawe, pod względem wielkości miejscowości, największe zadłużenie mają firmy ze średnich miast, liczących 20-50 tys. mieszkańców (26,2 mln zł). Stanowią też najliczniejszą grupę dłużników, którzy wystąpili o restrukturyzację.

Tutaj, podobnie jak w przypadku upadłości, najwięcej długów zgromadziły firmy handlowe (23 mln zł). Następnie – firmy przemysłowe (16,9 mln zł) i transportowe (16,8 mln zł). Warto zwrócić też uwagę na wysoki współczynnik zadłużenia firm budowlanych, wynoszący 15,7 mln zł.

Lista poszkodowanych branż

Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że w pierwszej połowie 2024 roku ofiarami niewypłacalnych firm padło 1235 wierzycieli.

- Na skutek upadłości kontrahentów ucierpiały przede wszystkim firmy budowlane, energetyczne i paliwowe. Z kolei wierzycielami przedsiębiorstw, które wystąpiły o restrukturyzację, były w głównej mierze instytucje finansowe (banki, firmy leasingowe, faktoringowe, towarzystwa ubezpieczeniowe i fundusze sekurytyzacyjne), ale też jak w przypadku upadłości, firmy z branży paliwowej i budowlanej. Wysoko na liście wierzycieli znajdują się także przedsiębiorcy z sektora rolnego wymienia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Ogłoszenie przez sąd upadłości dłużnika bądź wdrożenie restrukturyzacji daje wierzycielom szanse na odzyskanie pieniędzy, nigdy jednak w pełnej wysokości. Przy restrukturyzacji umarzanych jest najczęściej od 10 do 20 proc. długu, po bankructwie znacznie więcej. Takie są koszty zaniechania weryfikacji kontrahentów bądź zwlekanie z windykacją, aż jest za późno.

– Pamiętajmy, że jeśli nasz kontrahent ogłosił upadłość, to niemożliwe staje się już dochodzenie należności na drodze sądowej czy egzekucyjnej. Jedynym sposobem odzyskania pieniędzy jest zgłoszenie roszczeń do masy upadłościowej. A bankructwo sąd ogłasza w sytuacji, kiedy długi przerosły majątek dłużnika, a on sam nie jest w stanie regulować zobowiązań. W przypadku restrukturyzacji wierzyciel również traci możliwość wszczęcia postępowania windykacyjnego, sądowego lub komorniczego wobec dłużnika. Zyskuje co prawda sądowe zapewnienie, że jego zobowiązania zostaną spłacone, ale nigdy w pełnej wysokości. Głównym celem postępowania restrukturyzacyjnego jest bowiem pomoc w oddłużeniu przedsiębiorcy, który nie może już spłacać swoich zobowiązań – dodaje Sandra Czerwińska, ekspertka Rzetelnej Firmy.

Źródło: KRD

70% konsumentów chce prostszych umów z instyt. finansowymi

Polakom potrzebna jest edukacja i zmiana przepisów. Tylko blisko co piąty kredytobiorca rozumie zapisy w umowie

 

[BADANIE] Tylko 19,5 proc. kredytobiorców rozumie wszystkie zapisy, które zawiera ich umowa

 

Ponad 77 proc. kredytobiorców nie rozumie wszystkich zapisów ze swojej umowy [BADANIE]

 

Blisko 70 proc. kredytobiorców uważa, że umowy z instytucjami finansowymi powinny być prościej pisane

 

Większość konsumentów chce, żeby umowy kredytowe były prostsze. Tylko co piąty rozumie, co właściwie podpisuje

 

Raport nie pozostawia złudzeń. Kredytobiorcy wciąż nie bardzo rozumieją treści swoich umów. Problem jest systemowy

 

Polacy wciąż nie bardzo rozumieją umowy kredytowe, które podpisują. Większość chce ich uproszenia

 

Blisko 80% osób zaciągających kredyty nie do końca rozumie treści zobowiązań. Do tego prawie 70% ankietowanych uważa, że instytucje finansowe powinny prościej formułować umowy kredytowe. Tego samego zdania są eksperci. Niepokoi ich fakt, że tylko co piąty kredytodawca w pełni rozumie podpisywany dokument. Jednocześnie znawcy tematu zauważają, że wina leży po stronie obecnych przepisów, które same w sobie są mocno skomplikowane i napisane skomplikowanym językiem. Do tego autorzy raportu dodają, że kwestia niejasnych umów poprawia się, szczególnie w sektorze bankowym, który od jakiegoś czasu inicjuje zmiany.

Jak pokazuje raport pt. „Jak Polacy czytają umowy finansowe? I czy je rozumieją?”, aż 77,3% osób zawierających kredyty twierdzi, że nie do końca rozumie wszystkie zapisy zawarte w umowie. Do tego 3,2% nie pamięta, czy warunki zaciągniętego zobowiązania są dla nich jasne. Tylko dla 19,5% osób zapisy zawartej umowy są w pełni klarowne. Raport został oparty na badaniu opinii publicznej, które było realizowane metodą CAWI wśród 917 dorosłych Polaków. W ankiecie wzięły udział wyłącznie osoby, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy zaciągnęły kredyt na mieszkanie, samochód lub inny podobny cel.

– Wyniki raportu wymagają głębszej analizy. Przede wszystkim, fakt, że jedynie co piąty kredytobiorca rozumie, co podpisuje, wskazuje na problem z edukacją finansową w Polsce – ocenia Szymon Goska, znawca rynku kredytowego z Kancelarii SubiGo. – Niezrozumienie warunków zobowiązania może prowadzić do poważnych konsekwencji finansowych, w tym nieoczekiwanych opłat, karnych odsetek, a nawet trudności w spłacie kredytu – alarmuje ekspert.

Zdaniem Szymona Goski, raport pokazuje, że większość kredytobiorców nie posiada wystarczającej wiedzy lub umiejętności, aby skutecznie interpretować skomplikowane dokumenty prawne. Problem może stanowić dla nich złożoność języka używanego w umowach kredytowych. Kolejnym utrudnieniem może być brak przejrzystości w komunikacji ze strony instytucji finansowych.

– Wiedza finansowa zdecydowanej części kredytobiorców jest niska. Wprawdzie czytają oni tego typu umowy, ale bez większego zrozumienia zapisów ich treści i nie dopytują o szczegóły. Nie mając wpływu na zapisy treści umowy kredytowej, niejako zmuszeni sytuacją, godzą się na wszystko – zauważa dr Andrzej Pietrasz, wykładowca z Zakładu Dydaktycznego Finansów i Rachunkowości Uniwersytetu WSB Merito.

Natomiast dr Michał Pienias z Uczelni Łazarskiego zwraca uwagę na złudne podejście części klientów do zawierania tego rodzaju zobowiązań. Wydaje im się, że od każdej zawartej umowy istnieje możliwość odstąpienia. Takie myślenie jest oczywiście błędne. Inną kwestią są pewne triki marketingowe stosowane przez banki, które mówią w swoich kampaniach reklamowych, że kredyty są tanie, a raty niskie i podają tym podobne informacje. 

– Klientowi często wydaje się, że zaciągnięcie zobowiązań jest szybkie, piękne i przyjemne. Pod wpływem fascynacji zakupowych nie tylko nie biorą pod uwagę tego, jaką kwotę pożyczają, ale również nie zastanawiają się, czy będą w stanie ją spłacić. Później mogą mieć z tego powodu kłopoty – dodaje ekspert z Uczelni Łazarskiego.

Aż 69,9% uczestników sondażu uważa, że instytucje finansowe udzielające kredytów powinny w prostszy sposób  formułować umowy dla swoich klientów. 12,9% ankietowanych temu zaprzecza, a 17,2% nie potrafi tego ocenić.

– Instytucje finansowe, edukacyjne oraz regulacyjne muszą podjąć kroki, aby poprawić świadomość ekonomiczną Polaków i umożliwić im odpowiednie przygotowanie do zarządzania swoimi zobowiązaniami. Nauka, uproszczenie języka umów oraz lepsze doradztwo mogą przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa finansowego polskich konsumentów. Jednak uczciwie trzeba też powiedzieć, że tego typu kwestie poprawiają się na rynku, tylko nie tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli – podkreśla ekspert z Kancelarii SubiGo.

W opinii dr. Andrzeja Pietrasza, prawo winno chronić obie strony transakcji i obecnie tak jest. Dowodem na to jest cały szereg regulacji prawnych i instytucji chroniących klienta m.in. systemu bankowego. Te instytucje już dawno poprawiły wytykane im niekorzystne dla klientów zapisy we wzorcach umów, a czasem wręcz niewłaściwe czy błędne – w dokumentach kredytowych.

– Dla osoby posiadającej minimalną wiedzę finansową, dociekliwość, w celu ochrony własnych interesów, a także poświęcenie stosownego czasu na analizę i zrozumienie treści zapisów umowy kredytowej zwykle nie stanowią żadnego problemu. Kłopot sprawia niewiedza, chociażby na poziomie relatywnie prostych pojęć, zawartych w tego typu umowach – podkreśla dr Pietrasz.

Z kolei według dr. Michała Pieniasa, skomplikowane zapisy wielu umów wynikają z obostrzeń prawnych. W ten sposób instytucje finansowe maksymalnie chronią swoje interesy. Inną sprawą jest sposób przekazywania informacji klientowi. To ważne, jak podchodzą do tej kwestii wyspecjalizowani doradcy klienta i czy potrafią to zrobić w jak najprostszy sposób. Do tego autorzy raportu zwracają uwagę na to, że dodatkowym problem są obecne przepisy, które już same w sobie są dość „ciężko” napisane. I często instytucje finansowe muszą je po prostu odwzorowywać.

– Umowa jest napisana według pewnego wzorca, językiem prawniczym, który powoduje, że w sposób naturalny zawiera pewne obostrzenia terminologiczne. Trudno to pogodzić z oczekiwaniami konsumentów, że dokumenty powinny być prostsze. Klient chciałby przeczytać możliwie łatwo napisany tekst. Natomiast to jest mało prawdopodobne, chociażby ze względu na pewną formułę tworzenia umów. Ważne jest więc, żeby pracownicy instytucji finansowych dobrze znali treści umów i w jak najprostszy sposób wyjaśniali je – podsumowuje ekspert z Uczelni Łazarskiego.

Źródło: MondayNews.pl

PragmaPay – płatności odroczone dla firm pojawią się w bramce Tpay

PragmaPay – płatności odroczone dla firm pojawią się w bramce Tpay

 

Operator płatności Tpay udostępni PragmaPay - płatności odroczone dla klientów biznesowych. Dzięki PragmaPay przedsiębiorca może dokonywać zakupów w internecie i płacić za nie po 14, 30 lub 60 dniach bądź w ratach. Sprzedający otrzyma zapłatę od razu. Usługa będzie dostępna w bramce Tpay obok płatności Twisto, PayPo i BLIK Płacę Później, które są dedykowane konsumentom indywidualnym.

 

„Przedsiębiorcy potrzebują rozwiązań płatniczych, które są dostosowane do ich potrzeb. PragmaPay pozwala na bezpieczne i błyskawiczne opłacenie zakupów firmowych o wartości nawet do 50 tys. zł. Decyzja o przyznaniu finansowania jest wydawana automatycznie, do 3 minut. Możliwość komfortowego odroczenia płatności w 100% online to dla firmy stabilizacja działalności i alternatywa dla kredytów kupieckich” – mówi Danuta Czapeczko, Wiceprezes Zarządu PragmaGO.

 

„Zgodnie z zapowiedziami, rozszerzamy naszą bramkę płatniczą o dostawcę płatności odroczonych dla firm. PragmaPay to rozwiązanie dedykowane przedsiębiorcom, dzięki któremu sprzedawcy korzystający z naszej bramki zyskają przewagę konkurencyjną i będą mogli zwiększać sprzedaż w swoich sklepach internetowych. Pogłębiamy dywersyfikację naszej oferty, jednocześnie cały czas dbając o najważniejsze aspekty płatności online: wygodę, szybkość i bezpieczeństwo” - dodaje Paweł Działak, CEO & Co-founder Tpay.

 

Zaawansowana integracja PragmaPay z Tpay umożliwi szybkie wydawanie automatycznych i bezpiecznych decyzji o finansowaniu bez konieczności dosyłania dodatkowej dokumentacji. Za rozwiązania technologiczne odpowiada zespół developerów ze Spółki PragmaGO.tech.

 

 

 

 

PragmaPay w bramce płatniczej Tpay – jak będzie można z niej korzystać?

1.                   Przedsiębiorca kupuje online. W bramce płatniczej Tpay wybiera opcję „PragmaPay”.

 

 

2.                   Pojawia się pole z możliwością wyboru odroczenia płatności lub spłaty w ratach oraz kwota pozostająca do spłaty. Dane do umowy zaciągają się automatycznie.

 

 

 

 

3.                   Następny krok to akceptacja zgód, regulaminu oraz umowy. Do podpisania umowy wystarczy wpisanie kodu SMS.

 

 

 

4.                   Weryfikacja wniosku trwa do 3 minut. Zakupy zostaną opłacone od razu po akceptacji wniosku. 

 

 

PragmaGO SA (pragmago.pl) – funkcjonuje w branży finansowania MŚP od 1996 r. Obecnie Spółka jest czołowym polskim fintechem, zbudowanym na 27-letnim doświadczeniu we współpracy z Klientami z sektora MŚP. Rozwój Spółki wspiera technologiczna spółka zależna PragmaGO.tech. W 2021 r. PragmaGO została przejęta i dokapitalizowana przez Enterprise Investors. PragmaGO jest dostawcą finansowania w formie faktoringu oraz embedded finance.

 

PragmaGO.tech (pragmago.tech) - spółka należąca do Grupy PragmaGO, będąca równocześnie dostawcą technologii dla produktów embedded finance, w tym PragmaPay (oraz pozostałe płatności odroczone dla biznesu), Merchant Cash Advance.

Źródło: PragmaGo

Rusza program rozwojowy MOGĘ. Fundacja BNP Paribas wesprze 80 młodych osób z północno-wschodniej Polski

Rusza program rozwojowy MOGĘ. Fundacja BNP Paribas wesprze 80 młodych osób z północno-wschodniej Polski

Po 20 latach realizacji programu stypendialnego „Klasa" Fundacja BNP Paribas zwiększa swoje zaangażowanie we wsparcie rozwoju młodzieży, uruchamiając w partnerstwie z Fundacją Centrum Edukacji Obywatelskiej nowy program pod nazwą MOGĘ. Inicjatywa jest skierowana do uczennic i uczniów klas szóstych i siódmych szkoły podstawowej, a do jej powstania przyczyniły się m.in. wnioski z ewaluacji „Klasy”. Celem nowego programu jest wzmacnianie kompetencji społeczno-emocjonalnych młodzieży, pomoc w odkrywaniu talentów i możliwości przed wyborem szkoły średniej, a także budowanie sprzyjającego środowiska rówieśników i dorosłych.

Do powstania MOGĘ, nowego programu Fundacji BNP Paribas, w znaczącym stopniu przyczyniła się analiza wniosków z działalności projektu „Klasa”, w ramach którego zdolne uczennice i uczniowie z małych miejscowości zwiększali swoją szansę na naukę w najlepszych szkołach średnich Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Szczecina, Gdyni oraz Białegostoku. Stypendium obejmowało m.in. miejsce w internacie, wyżywienie, kieszonkowe, podręczniki, udział w wycieczkach szkolnych i spotkaniach rozwojowych, stałą opiekę wychowawcy i pedagogów oraz wsparcie finansowe na pierwszym roku studiów. W trakcie 20 lat funkcjonowania programu „Klasa” na jego realizację Fundacja BNP Paribas przeznaczyła ponad 28 mln zł. Wsparcie otrzymało 897 absolwentów z 540 miejscowości.

- Po 20 latach realizacji „Klasy” doszliśmy do wniosku, że potrzebne są zmiany. Proces ewaluacji tego programu oraz analiza wyzwań i potrzeb osób kończących szkołę podstawową wyznaczyły nam nowe kierunki działania. Chcemy oddziaływać nie tylko na nierówności ekonomiczne, ale także na nierówne warunki rozwoju, w jakich dorastają młodzi ludzie. Nie zgadzamy się z istniejącymi nierównościami i dlatego zależy nam zarówno na zmianie w środowisku młodych osób, jak i na rozwoju osobistym naszych uczestników i uczestniczek. Program MOGĘ kierujemy do młodzieży z potencjałem, której brakuje odwagi, gotowości, wiary w siebie lub poczucia sprawstwa. Chcemy wesprzeć ich w realizacji potencjału za sprawą wzmacniania kompetencji przyszłości, odkrywania swoich mocnych stron i uczenia się współpracy. Są to kluczowe umiejętności, niezbędne w procesie podejmowania przyszłych decyzji edukacyjnych i życiowych mówi Joanna Gajda-Wróblewska, prezeska zarządu Fundacji BNP Paribas.

W programie MOGĘ biorą udział uczennice i uczniowie z klas szóstych i siódmych. To 80 młodych osób (w wieku od 11 do 13 lat) z dwóch regionów Polski: gmin Turośl, Zbójna i Kolno w województwie podlaskim oraz gmin Górowo Iławeckie, Lelkowo i Braniewo w województwie warmińsko-mazurskim. Oprócz ewaluacji „Klasy” do powstania programu MOGĘ przyczyniły się także wnioski wyciągnięte z dokonanego przeglądu strategicznego, bazującego na badaniu potrzeb młodych osób.

- Chcemy umożliwić młodym ludziom odkrywanie swoich talentów i możliwości jeszcze przed wyborem szkoły średniej, z którym będą musieli się zmierzyć w ósmej klasie. Naszym celem jest wspieranie ich rozwoju osobistego, a nie skupianie się wyłącznie na wynikach szkolnych i edukacji w rozumieniu realizacji podstawy programowej. Dlatego w ramach programu MOGĘ chcemy budować kompetencje społeczno-emocjonalne młodzieży. Wierzymy, że każdy człowiek ma w sobie potencjał, który warto odkrywać i rozwijać, aby być szczęśliwym. Niestety, nie wszyscy mają równie dobre warunki do tego, by w pełni się rozwinąć . Chcemy to zmieniać, wykorzystując wiedzę, doświadczenie i możliwości wynikające z naszej współpracy z Fundacją BNP Paribasmówi Greta Droździel-Papuga z Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Tym, co wyróżnia program MOGĘ, jest zainicjowanie zmiany w środowisku osób uczestniczących poprzez zaangażowanie wspierającego środowiska rówieśników i mądrych dorosłych. Za sprawą wspólnych doświadczeń młodzi staną się dla siebie bardziej życzliwi, ich relacje będą wzmacniające i zostaną kontynuowane po zakończeniu programu. Podobnie z dorosłymi, którzy otrzymają pomoc w ramach programu – każda osoba zostanie odpowiednio przygotowana do pełnienia swojej roli poprzez serię szkoleń, system regularnych spotkań oraz superwizji. W ten sposób powstaje autorska metoda, opierająca się na nauce przez doświadczenie i czerpiąca to, co najlepsze z tutoringu. Finalny kształt programu przyjął formę trzech połączonych działań: obozu, cyklicznych spotkań grup przygodowych oraz regularnych, indywidualnych spotkań każdego uczestnika z tutorem.

Najistotniejsze cele projektu to rozwijanie kompetencji społeczno-emocjonalnych uczestników i uczestniczek, wsparcie w poznawaniu swoich mocnych stron i wyznaczaniu kierunków rozwoju. Kluczowe są wzmacnianie pewności siebie i umiejętności współpracy oraz pomoc w tworzeniu sprzyjającego środowiska rówieśników.

Program MOGĘ, stworzony przez Fundację BNP Paribas, jest realizowany w partnerstwie z Fundacją Centrum Edukacji Obywatelskiej. Pilotażowa edycja rozpocznie się w sierpniu 2024 r. i potrwa do kwietnia 2025 r.

Źródło: BNP Paribas

30 tys. dolarów za pomysł na wdrożenie rozwiązań z wykorzystaniem sztucznej inteligencji

30 tys. dolarów za pomysł na wdrożenie rozwiązań z wykorzystaniem sztucznej inteligencji

NTT DATA wspiera klientów w innowacyjności

NTT DATA po raz pierwszy otwiera program Open Innovation na firmy z Polski. Do tegorocznej edycji zaproszony został Credit Agricole Bank Polski. Celem programu jest stworzenie rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, stanowiące odpowiedź na biznesowe wyzwania. Na zwycięzców, w ramach programu NTT DATA Innovation, czeka 30 tys. dolarów.

Open Innovation to program stworzony w 2014 r. przez NTT DATA będący pomostem pomiędzy dużymi, rozpoznawalnymi markami a startupami. Ma on na celu wyszukiwanie i wdrażanie technologii, które nie tylko wpływają na biznes, ale także rozwiązują konkretne problemy społeczne i technologiczne. W tym roku wystartowała jego 14. edycja, w której po raz pierwszy biorą udział firmy z Polski.

-          Nasi klienci to zazwyczaj duże, rozpoznawalne marki, takie jak Leonardo, RAI, a w tym roku Credit Agricole Bank Polska, które zgłaszają się do nas z określonymi wyzwaniami. Wiemy, że można je rozwiązać dzięki technologii. Mamy też świadomość, że na rynku jeszcze nikt nie opracował rozwiązania w postaci aplikacji czy systemu IT, które by te wyzwania adresowało – tłumaczy Aleksandra Porowska, Dyrektorka Marketingu z NTT DATA.

I tu pojawia się szansa dla startupów. Dzięki NTT DATA zyskują możliwość pracy nad konkretnymi wyzwaniami w praktyce, korzystając z własnych technologii, pokazując ich wartość szerszej publiczności. W tym roku swoje pomysły, jak zaadresować wyzwania biznesowe klientów NTT DATA, zgłosiło ponad 300 startupów. Te, których technologia najlepiej trafia w potrzeby klientów, zostają zaproszone na tydzień innowacji w Apuli. Tam rozwijają swój pomysł, blisko współpracując z NTT DATA i klientem, który zgłasza zapotrzebowanie na określoną technologię. Na koniec prezentują swoje rozwiązania. Zwycięska firma otrzymuje opiekę mentorską i zyskuje dostęp do szerokiej sieci kontaktów, ale nie tylko.

-          Kto wygra, otrzymuje od NTT DATA środki w wysokości 30 tys. USD na wdrożenie Proof of Concept swojego pomysłu, czyli testowego rozwiązania. W tej chwili na stałe współpracujemy ze startupami z Europy, Izraela i Stanów Zjednoczonych. Od teraz zapraszamy także te z Polski, szczególnie, że po raz pierwszy w programie bierze udział rodzima firma – duża instytucja finansowa – dodaje Aleksandra Porowska.

Jakie jest zadanie?

Crédit Agricole Bank Polska SA szuka startupów, które pomogłyby im stworzyć rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji. Bank szuka technologii, która pomogłaby jego pracownikom dopasować wewnętrzne procedury do obowiązujących regulacji prawnych. Zaproponowane przez start-upy rozwiązanie musi wykorzystywać technologie przetwarzania języka naturalnego (NLP) i uczenia maszynowego.

-          Szukamy pomysłu na stworzenie innowacyjnego systemu opartego na sztucznej inteligencji, który zautomatyzowałby i zoptymalizował proces zarządzania regulacjami w bankach. Analiza nowych przepisów prawnych, identyfikacja obszarów wymagających aktualizacji w dokumentach bankowych i sugerowanie konkretnych zmian to czasochłonny proces. Jego zautomatyzowanie ułatwiłoby naszym pracownikom wprowadzanie zmian w dokumentach i znacznie przyśpieszyłoby działania. Jednocześnie zminimalizowałoby ryzyko błędów, zapewniając zgodność z obowiązującymi przepisami – podkreśla Boris Guitton, dyrektor Departamentu Transformacji Cyfrowej w Credit Agricole.

Udział Crédit Agricole Bank Polska SA w programie NTT DATA to kolejny krok w przyspieszeniu procesu innowacyjności. Pierwszym było zawarcie przez obie firmy długofalowej współpracy na rzecz rozwoju sztucznej inteligencji.

-          NTT DATA jest naszym Partnerem Technologicznym w ramach inicjatywy Innovation LAB CABP. Wybór NTT DATA był wynikiem starannego procesu przetargowego, który odzwierciedlał nasze wysokie wymagania co do partnera i wykorzystywanych rozwiązań technologicznych – dodaje Boris Guitton.

Start-upy ze wsparciem globalnych firm

NTT DATA za pośrednictwem różnych programów i konkursów wspiera obecnie 300 młodych przedsiębiorstw z Europy, USA i Izraela. Udział w inicjatywach dużych firm jest często jedną z niewielu szans dla młodych podmiotów na realizację i komercjalizację swoich pomysłów. To również okazja do zwiększenia wiarygodności projektów w oczach potencjalnych inwestorów i partnerów biznesowych. Według Mapy Ekosystemu PFR, w Polsce działa ponad 3300 start-upów.

-          Współpraca startupu z dużą marką to typowa sytuacja win-win. Większość startupów to stosunkowo młode podmioty, których rynkowy sukces zależy nie tylko od nowatorskiego pomysłu na produkt, ale też umiejętności jego komercjalizacji i sprzedaży jego wizji. Współpraca z dużą marką to umożliwia. Dla niej samej z kolei kooperacja ze startupem jest okazją do pozyskania i wdrażania innowacyjnych pomysłów, które mogą pozytywnie wpłynąć na biznes i stworzyć wartość dla klienta – tłumaczy Aleksandra Porowska z NTT DATA.

Wspólny cel: sztuczna inteligencja

Nie bez powodu motywem przewodnim tegorocznej edycji NTT DATA Open Innovation jest sztuczna inteligencja. Jak wynika z raportu EY, aktualnie 43 proc. firm na całym świecie inwestuje w generatywną SI. Mimo to, przedsiębiorstwa nadal borykają się z brakiem odpowiednich technologii, które mogłyby rozwiązać wiele problemów i ułatwić procesy podejmowane przez firmy. Zaangażowanie start-upów, aby wspólnie z klientami NTT DATA stworzyli innowacyjny projekt stawiający czoła obecnym wyzwaniom, pozwoli na zmianę tego stanu rzeczy.

Źródło: inPlus Media

Finansovo.pl

Finansovo.pl - Nowocześnie o finansach.

Najnowsze informacje z zakresu finansów osobistych, finansów firmowych, dostępnych promocji, aktualnych dotacji, możliwości lokowania środków, podatków, ubezpieczeń, publikowanych raportów.

Napisz do nas: finansovo@finansovo.pl

Reklama

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.