Raporty

Aromma.pl - Świece sojowe tworzone z pasją

Bez planu B – jedna trzecia MŚP nie ma scenariusza działania, gdy klienci nie płacą

Co 3. mikrofirma i co 7. średnia firma nie ma planu działania na wypadek, gdy klient nie zapłaci za towar lub usługę – wynika z badania Kaczmarski Inkasso „Scenariusze MŚP na niepłacenie przez kontrahentów”. Brak wpływów na konto utrudnia działalność niezależnie od skali biznesu, ale prawdziwe schody zaczynają się w momencie, gdy zagraża to płynności finansowej firmy. Zanim do tego dojdzie, dobrze mieć i wdrożyć w życie wypracowany plan postępowania wobec niesolidnych klientów. W polskich firmach bywa z tym jednak różnie.

Aż połowa przedsiębiorstw ankietowanych przez TGM Research na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, przyznaje, że w większym lub mniejszym stopniu boryka się z nieterminowymi płatnościami. 13 proc. doświadcza tego często, a 37 proc. czasami. Co 3. firma odczuwa duży wpływ braku pieniędzy od klientów na codzienne funkcjonowanie. Najmocniej uderza to w podmioty z branży transportowej, z których 69 proc. deklaruje, że nie dostaje należności na czas.

W średnich firmach przeterminowane płatności stanowią ponad 20 proc. wartości wszystkich wystawianych faktur. W małych firmach wskaźnik ten wynosi aż 44 proc.  

 

Wielka improwizacja

Spośród wszystkich badanych przedsiębiorstw 65 proc. ma opracowany plan B na wypadek, gdy termin podany na fakturze mija, a klient nie reguluje należności.

Wiele zależy jednak od skali działania firmy. Im większa, tym mniejsze opory, by reagować na brak zapłaty. Mikrofirmy częściej przyjmują bierną postawę wobec niesolidnych kontrahentów, gdyż nie są odpowiednio przygotowane na taką sytuację. Jeśli do niej dojdzie, po prostu zastanawiają się, co robić i improwizują. Zwykle ze znikomym skutkiem, bo brak scenariusza skutkuje dezorganizacją w działaniu – zauważa Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.

Brak regularnych wpływów na konto komplikuje prowadzenie biznesu, gdyż zamiast o jego rozwijaniu, przedsiębiorcy myślą, skąd wziąć pieniądze na spłatę leasingu czy przedłużenie licencji niezbędnych do prowadzenia firmy. Takie problemy finansowe mogą prowadzić do poważniejszych konsekwencji. Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w I kwartale tego roku zbankrutowało 112 polskich firm. W analogicznym okresie ub.r. upadłości było 105. Jeszcze bardziej wzrosła liczba restrukturyzacji – w pierwszych trzech miesiącach odnotowano ich 1166, o 10 proc. więcej niż w tym samym czasie w ub.r.

 

Duzi piszą, mali dzwonią

Część przedsiębiorców jeszcze przed upływem terminu widniejącego na fakturze przypomina klientom o konieczności uregulowania należności. 53 proc. firm robi to e-mailem, 52 proc. dzwoni do kontrahenta, a 41 proc. wysyła przypomnienie SMS-em. Ale stosują także inne metody. Co 5. umieszcza na fakturze ostrzeżenie o naliczeniu karnych odsetek w przypadku braku zapłaty, a 19 proc. ostrzega przed przekazaniem faktur do kancelarii prawnej. 18 proc. uprzedza, że wpisze dłużnika do biura informacji gospodarczej, np. Krajowego Rejestru Długów, zaś 15 proc. skieruje sprawę do firmy windykacyjnej. Z kolei 18 proc. przyznaje rabaty za rozliczenie się w terminie. Tylko 4 proc. firm w żaden sposób nie motywuje partnerów do płacenia na czas.

Umieszczanie na fakturach wszelkiego rodzaju informacji motywujących do płatności jest bardziej popularne w firmach średnich, zatrudniających 50-250 pracowników. Uważają one taką formalną drogę za bardziej skuteczną. Natomiast mikrofimy preferują miękkie metody, jak rozmowa telefoniczna, co wynika ze skali biznesu – mają mniej klientów, ale za to lepiej ich znają.

 

 

 

Do windykacji jeden krok

Ale pojedyncze kroki to nie plan działania. Przedsiębiorcy biorący udział w badaniu Kaczmarski Inkasso zostali zapytani o to, czy mają scenariusz postępowania z dłużnikami, kiedy ci nie płacą, obejmujący kilka etapów. Jeśli pierwszy element planu nie zadziałał na niesolidnego klienta, to wdraża się kolejny.

– Przedsiębiorcy posiadający scenariusz działania wobec niesolidnych kontrahentów zwykle dzielą go na trzy etapy. Pierwszy to samodzielne przypomnienie, na przykład poprzez bezpośrednią rozmowę telefoniczną, e-mail czy wysłanie wezwania do zapłaty. Drugi obejmuje windykację polubowną, tj. zlecenie odzyskania należności do firmy windykacyjnej albo kancelarii prawnej, które w imieniu przedsiębiorcy negocjują spłatę długu. Trzeci krok to oddanie sprawy do sądu - samodzielne lub przy wsparciu kancelarii prawnej wyjaśnia Jakub Kostecki.

 

 

 

Wśród firm, które posiadają plan B na niesolidnych klientów, 89 proc. ma wpisane w swojej procedurze przypomnienie. Etap windykacji polubownej czy oddanie sprawy do sądu pojawiają się w planach działania rzadziej – odpowiednio jest to 65 proc. i 47 proc. wskazań. Najczęściej są one ujęte w scenariuszach opracowanych przez średnie przedsiębiorstwa. Aż 2/3 takich podmiotów ma je przewidziane jako kolejny krok w przygotowanym planie. Badani przedsiębiorcy uważają, że stosowane procedury są skuteczne. Prawie 2/5 zdecydowanie pozytywnie ocenia ich efektywność.

Ta konsekwencja w działaniu jest niezwykle ważna, bo jest sygnałem dla dłużnika, że przedsiębiorca będzie dochodził zapłaty za swoją pracę do skutku. Aspekt psychologiczny ma duży wpływ na podejście nierzetelnego kontrahenta do całej sytuacji i może skłonić go do szybszego uregulowania zaległości. Widząc, że firma ma jasno określone procedury i jest zdeterminowana do ich wykorzystania, następnym razem będzie chciał szybciej spłacić należność, aby uniknąć podobnej sytuacji – komentuje Sandra Czerwińska, ekspertka Rzetelnej Firmy.

 

Badanie „Scenariusze MŚP na niepłacenie przez kontrahentów” zostało zrealizowane przez TGM Research na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso na przełomie czerwca i lipca 2024 r. metodą CAWI na reprezentatywnej grupie 402 przedsiębiorców z sektora MŚP, wystawiających faktury z odroczonym terminem płatności.

Źródło: KRD

Długi sądowe wynoszą już prawie miliard złotych

967,8 mln zł – to suma orzeczonych a niezapłaconych grzywien, kosztów sądowych, kar porządkowych i innych zobowiązań finansowych wpisanych do Krajowego Rejestru Długów przez organy wymiaru sprawiedliwości. Od ich płacenia uchyla się blisko 174 tysiące Polaków.

Grzywny, kary zastępcze, nawiązki na rzecz Skarbu Państwa, kwoty pieniężne stanowiące przedmiot przepadku, koszty sądowe, pieniężne kary porządkowe na podstawie prawomocnego orzeczenia sądowego wydanego w sprawie o przestępstwo lub wykroczenie – to lista kar orzekanych przez sądy, które na mocy znowelizowanego w 2015 roku Kodeksu Karnego mają trafiać do biur informacji gospodarczej, jeśli nie zostaną opłacone w wyznaczonym terminie. Wpisanie dłużnika w intencji ustawodawcy miało wspomóc wymiar sprawiedliwości w ściąganiu długów.

Wpis do Krajowego Rejestru Długów utrudnia lub wręcz uniemożliwia korzystanie z wielu usług, takich jak choćby zaciągnięcie kredytu czy pożyczki. Dlatego wielu dłużników motywuje do spłaty zobowiązań – podkreśla Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

 

Mazowsze i Śląsk na czele

W praktyce na szeroką skalę sądy zaczęły to robić od 2017 r., kiedy ruszyła specjalna platforma ułatwiająca ten proces pracownikom wymiaru sprawiedliwości.

Wówczas z tego obowiązku wywiązywało się 216 sądów. W KRD było 116 tysięcy niezapłaconych kar sądowych o łącznej wartości 114 milionów złotych. Dziś jest nie tylko więcej dłużników, bo 174 tysiące, oraz zadłużenie rośnie sukcesywnie, ponieważ liczba wierzycieli się zwiększyła. Łączny dług wynosi prawie miliard złotych, a wpisu dokonało 357 sądów spośród 377 działających w Polsce – mówi Adam Łącki.

Najwyższe łączne zadłużenie sądowe należy do mieszkańców Mazowsza (189,8 mln zł), ale najwięcej dłużników wpisanych przez wymiar sprawiedliwości mieszka na Śląsku (22,2 tys. osób). Niewiele mniej, bo 22,1 tys. dłużników nie ma w rejestrze przypisanego adresu zamieszkania (sądy, wpisując do KRD taką informację gospodarczą, nie zamieściły powyższych danych). Najmniej dłużników sądowych znajdziemy w województwie świętokrzyskim (3,4 tys. osób), mają też najniższe zaległości (12,4 mln zł).

 

Sądowi milionerzy

– Najszybciej spłacane są najniższe grzywny, te do 500 złotych. Problem w tym, że nowych wpisów wciąż przybywa, a rzadkością przestają być wielotysięczne lub nawet wielomilionowe zobowiązania – dodaje prezes KRD.

Średnie zadłużenie sądowe przypadające na jednego dłużnika wynosi 5568 zł, ale wśród rekordzistów są prawdziwi milionerzy, jak pewien 51-letni mężczyzna z województwa pomorskiego z długiem wobec sądu rejonowego na ponad 75 mln zł, czy 55-letni mieszkaniec Mazowsza z długiem na blisko 25 mln zł wobec sądu okręgowego.

W gronie dłużników przeważają mężczyźni. Jest ich prawie 7-krotnie więcej niż kobiet (151,3 tys. wobec 22,5). Mają też niemal 8 razy większe zadłużenie łączne (856,6 mln zł wobec 111,2 mln zł).

Biorąc pod uwagę wiek, najliczniejszą grupę dłużników stanowią osoby w wieku 36-45 lat (to ponad 55 tys. osób). Niewiele mniejsze grono – ponad 50 tys. dłużników – tworzą osoby z przedziału wiekowego 26-35 lat. Zdecydowanie najmniej liczną grupą konsumentów zadłużoną wobec sądów są seniorzy (6179 osób). Największe długi zgromadziły jednak osoby w wieku 46-55 lat (ponad 309,1 mln zł).

Źródło: KRD

MŚP wracają do inwestycji. Wśród średnich firm aż 42% planuje więcej inwestować

MŚP wracają do inwestycji. Wśród średnich firm aż 42% planuje więcej inwestować

Odczyt Barometru EFL na III kwartał br. wyniósł 51,2 pkt. i jest o 1,4 pkt. niższy w porównaniu do poprzedniego kwartału. Jest to pierwszy spadek wskaźnika od ponad roku. W ujęciu rocznym wartość Barometru jest jednak wyższa – rok temu wyniosła 48,1 pkt. Pozytywnym symptomem jest regularnie, od dwóch lat, wzrastająca skłonność przedsiębiorców do podejmowania nowych inwestycji. W III kwartale br. 15% firm planuje więcej inwestować. Ponadto, utrzymuje się wysoki poziom płynności finansowej, który w stosunku do poprzedniego pomiaru także nieznacznie wzrósł.

– Odczyt Barometru na III kwartał, choć jest niższy w ujęciu kwartalnym, nie budzi niepokoju. Z kilku powodów. Po pierwsze, to niewielki spadek, a ważniejsze jest to, że w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku mamy znaczny wzrost. Po drugie, ten pomiar dotyczy okresu wakacyjnego, kiedy większość firm zdaje sobie sprawę z chwilowego zatrzymania obrotów z uwagi na urlopy zarówno swoich pracowników jak i klientów. Wyjątkiem jest tylko HoReCa. I po trzecie, co najbardziej mnie cieszy, to utrzymujący się wzrost skłonności naszych przedsiębiorców do nowych inwestycji. One są najlepszym barometrem nastrojów firm, kiedy jest ich więcej, oznacza, że gospodarka wchodzi na wyższe obroty, rozwijamy się jako kraj – mówi Radosław Woźniak, prezes zarządu EFL.

Pierwszy spadek od roku

Główny odczyt Barometru EFL na III kwartał 2024 roku wynosi 51,2 pkt. i jest o 1,4 pkt. niższy niż poprzedni pomiar. To pierwszy spadek wskaźnika od roku, jednak wartość wciąż pozostaje powyżej poziomu ograniczonego rozwoju (OR). Próg OR to poziom ograniczonego rozwoju firm z sektora MŚP, który w Barometrze EFL wynosi co najmniej 50 pkt. Stanowi algorytm stworzony na podstawie danych zgromadzonych w trakcie badania przedsiębiorców dotyczących 4 sfer: poziomu sprzedaży, planowanych inwestycji w środki trwałe, płynności finansowej i zapotrzebowania na zewnętrzne finansowanie. Przyjmuje wartości od 0 do 100, przy czym zagregowany wynik powyżej 50 pkt. oznacza, że występują sprzyjające warunki do rozwoju sektora MŚP, natomiast wynik niższy oznacza, że warunki te są niekorzystne. Wartość wskaźnika na poziomie 51,4 pkt. oznacza, że mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa widzą szanse na rozwój w najbliższych miesiącach.

Wynik na III kwartał, choć w ujęciu kwartalnym odnotował spadek, jednak jest zdecydowanie wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, o 3,1 pkt.

Inwestycyjny optymizm rośnie

Analizując poszczególne obszary, które składają się na główny indeks Barometru, w pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na rosnący optymizm inwestycyjny. Od prawie dwóch lat pomiarów zauważalny jest nieznaczny, ale regularny wzrost grupy przedsiębiorców planujących więcej inwestować. W III kwartale tego roku taki plan ma 15% zapytanych, podczas gdy w I i II kwartale ten wskaźnik oscylował wokół poziomu 12%. Pod koniec 2023 roku było to 8%, w III kwartale 5%, a w II kwartale 2%. Wcześniej wartości oscylowały wokół 1%.

Niewielki spadek liczby respondentów widać wśród przedsiębiorców liczących na większą sprzedaż produktów i usług. Niecałe 18% firm przewiduje wzrost przychodów od lipca do wrześnie tego roku. Kwartał wcześniej było to 19%. Na przyzwoitym poziomie utrzymuje się płynność finansowa. Jej poprawy spodziewa się 16,5% firm. W II kwartale było to 16%.

Jedynym obszarem, w którym widoczny jest spory spadek liczby ankietowanych przedsiębiorców, jest zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne. Na jej wzrost wskazuje obecnie ponad 14% przedsiębiorców, o 10 p.p. mniej niż kwartał wcześniej. – Wciąż trudno jednoznacznie powiedzieć, że spadek zapotrzebowania na kredyt, pożyczkę czy leasing to dobry czy zły sygnał. Do czasów pandemii więcej finansowania zewnętrznego oznaczało, że firmy więcej inwestują, że biznes „lepiej się kręci”. Od marca 2020 roku ten instrument finansowy wielu przedsiębiorców uważało za konieczny, żeby przetrwać. Dziś jest to miks obu podejść – mówi prezes EFL.

Większe firmy radzą sobie lepiej

Biorąc pod uwagę wielkość firm, zarówno mikro, małe jak i średnie są w nieco gorszych nastrojach niż w II kwartale. W najlepszych – podobnie jak kwartał wcześniej – pozostają najwięksi gracze sektora MŚP. Widać jednak znaczącą różnicę pomiędzy wartościami subindeksów średnich firm zatrudniających od 50 do 249 pracowników oraz mikro, gdzie pracuje do 9 pracowników. Odczyt dla średnich firm wyniósł 56,1 pkt., a dla mikro wyniósł mniej niż próg OR – 48,8 pkt. W przypadku małych wynik wyniósł 50,9 pkt.

Na zdecydowanie wyższy odczyt dla średnich firm wpłynęły opinie dotyczące inwestycji. 4 na 10 przedsiębiorców planuje w III kwartale br. więcej inwestować (42%), o 8 p.p. więcej niż kwartał wcześniej. W przypadku małych i mikro ten wynik wyniósł odpowiednio 10% i 6%. Podobny rozdźwięk widać w obszarze sprzedaży. 30% średnich firm liczy na większe obroty, podczas gdy tylko 17% małych i 11% mikro.

***

Barometr EFL jest syntetycznym wskaźnikiem informującym o skłonności firm z sektora MŚP do wzrostu (tj. rozwoju rozumianego, jako stawianie sobie przez przedsiębiorstwa celów związanych ze wzrostem sprzedaży i produkcji, ekspansją na nowe rynki i maksymalizacją zysków, co jest związane z inwestycjami w środki trwałe). Prognozowana na dany kwartał kondycja finansowa firm MŚP daje punkt odniesienia do wnioskowania o zakładanym kierunku zmian, które sprzyjają wzrostowi lub działają hamująco na rozwój firm. Badanie przygotowywane jest przez Ecorys na zlecenie Europejskiego Funduszu Leasingowego SA., a jego wyniki są publikowane co kwartał. Jego uczestnicy to mikro, małe i średnie firmy terenu całej Polski. W badaniu wzięła udział reprezentatywna grupa 600 mikro, małych i średnich firm. Aktualna edycja badania odbyła się od 1 do 28 czerwca 2024 roku.

Źródło: EFL

Prawie 40 proc. konsumentów w Polsce zapłaci więcej za produkt z oferty firmy, która podejmuje działania proekologiczne

Prawie 40 proc. konsumentów w Polsce zapłaci więcej za produkt z oferty firmy, która podejmuje działania proekologiczne

Polscy konsumenci zwracają dziś uwagę nie tylko na jakość produktów, ale także na etykę i wartości, którymi kierują się marki. Niemal 40 proc. zapłaci więcej za produkt, jeśli firma podejmuje działania, których celem jest zmniejszenie negatywnego wpływu na środowisko – wynika z badania Adyen Retail Report 2024. Ponadto 36 proc. badanych jest zdania, że opcja wsparcia wybranych inicjatyw charytatywnych czy akcji na rzecz środowiska powinna być standardem podczas zakupów online i offline.

Ekologia i społeczna odpowiedzialność jako wartość dodana

Według badania Adyen Retail Report 1 na 3 konsumentów w Polsce (31 proc.) oczekuje od detalicznych sprzedawców online i offline większej przejrzystości w działaniach na rzecz zrównoważonego rozwoju i odpowiedzialności społecznej. Podobne oczekiwania wyrażają konsumenci na świecie (33 proc.). Co to oznacza w praktyce? 41 proc. Polaków jest gotowych zapłacić więcej, jeśli mają wiedzę o tym, gdzie oraz w jaki sposób powstał produkt. Z kolei 39 proc. wyda więcej, jeśli wie o podejmowanych przez firmę inicjatywach, których celem jest zmniejszenie negatywnego wpływu na środowisko. Odsetek ten był najwyższy wśród globalnego pokolenia millenialsów oraz przedstawicieli generacji Z i wyniósł odpowiednio 44 proc. i 42 proc.

Co ciekawe aż 43 proc. polskich konsumentów chciałoby sprawdzać koszt śladu węglowego zakupu w taki sposób, w jaki można sprawdzić liczbę kalorii na etykietach produktów spożywczych. Z kolei 16 proc. firm stwierdziło, że zwiększając swoje przychody lepiej spełniałoby oczekiwania klientów związane z ograniczeniem emisji CO2.

Dane z Adyen Retail Report pokazują ciekawy trend. Konsumenci coraz częściej szukają marek, które odzwierciedlają ich przekonania oraz podzielają wartości. To wobec nich są bardziej lojalni. Oznacza to, że w wielu przypadkach konsumenci, spośród kilku dostępnych na rynku opcji, wybiorą ten produkt, który okaże  się bardziej spójny z ich stylem życia. Firmy, które chcą działać odpowiedzialnie i strategię tę realizują, będą mieć większe szanse na zdobycie przewagi konkurencyjnej – komentuje Jakub Czerwiński, VP CEE w Adyen.

Wsparcie szczytnych inicjatyw podczas codziennych zakupów

36 proc. badanych w Adyen Retail Report twierdzi, że sprzedawcy detaliczni przy finalizacji zakupu powinni umożliwiać przekazanie środków pieniężnych na rzecz inicjatyw społecznych lub środowiska. Konsumenci chcą zmieniać świat na lepsze i oczekują, że marki będą ich w tym wspierać. Tymczasem, jak dowodzą wyniki badania Adyen, jedynie 28 proc. firm w Polsce zaoferowało taką możliwość swoim klientom.

Tymczasem wdrażanie zrównoważonych oraz odpowiedzialnych strategii nie musi być skomplikowanym procesem. Nie musi też wiązać się z dużymi nakładami finansowymi. Jednym z prostych i łatwych do implementacji rozwiązań oferujących funkcjonalność donacji jest Adyen Giving. Jako dostawca technologii płatności Adyen umożliwia przedsiębiorstwom handlowym i konsumentom aktywne angażowanie się w działania charytatywne.

Naszym celem jest niwelowanie przeszkód, jakie mogą napotykać przedsiębiorcy, aby aktywowanie darowizn i zbieranie funduszy na szczytne cele było bezproblemowe. Dla firm to nie tylko sposób na zwiększenie lojalności klientów, ale także budowanie więzi z lokalną społecznością i promowanie pozytywnych postaw. Dla klientów to możliwość uczestnictwa w ważnych inicjatywach bez dodatkowego wysiłku – możliwość przekazania darowizny może pojawiać się na końcowym etapie transakcji, zarówno online, jak i offline. Dzięki Adyen Giving każdy zakup staje się szansą na pomoc potrzebującym lub środowisku naturalnemu – dodaje ekspert Adyen. 

Świadome zakupy oraz dbałość o kwestie środowiskowe i społeczne to czynniki, które stale zyskują na znaczeniu wśród konsumentów, także w Polsce. W każdej działalności można znaleźć miejsce na proekologiczne rozwiązania, jednak sektor handlu ma do tego nie tylko wyjątkowe warunki, lecz i bazę klientów – użytkowników o jednym z wyższych poziomów świadomości.  

O badaniu 

Badanie Adyen Retail Report 2024 przeprowadzono między 15 stycznia a 1 lutego br.

Grupa badawcza: 38 000 konsumentów oraz 13 000 przedsiębiorstw handlowych z 26 krajów na całym świecie: Wielkiej Brytanii, Singapuru, Hongkongu, Japonii, Australii, ZEA, Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, Polski, Belgii, Holandii, Brazylii, Norwegii, Danii, Szwecji, USA, Kanady, Malezji, Meksyku, Austrii, Szwajcarii, Chin oraz Indii.

Grupa badawcza w Polsce: 1 000 konsumentów oraz 500 przedsiębiorstw handlowych.

Źródło: Adyen

Tsunami na rynku nieruchomości. Przepisy ws. ESG wpływają na branżę

Tsunami na rynku nieruchomości. Przepisy ws. ESG wpływają na branżę

Wdrożenie dyrektywy o sprawozdawczości zrównoważonego rozwoju (CSRD) oznacza kolejne tsunami na rynku nieruchomości – uważa ekspert ds. inwestycji Radosław Jodko. Jak uzasadnia, raportowanie ESG powinno skłonić właścicieli budynków do wprowadzenia zmian technicznych, które umożliwią monitorowanie zużycia mediów i odpadów, a w dalszej perspektywie dadzą oszczędności dla najemców.

 
Państwa członkowskie UE zostały zobowiązane, by do 6 lipca 2024 roku wdrożyć dyrektywę CSRD nakładającą na firmy obowiązki w zakresie sprawozdawczości związanej ze zrównoważonym rozwojem. Polskie przepisy implementujące dyrektywę, przeszły dopiero etap konsultacji, a więc są jeszcze procedowane.  Spóźniają sią także inne kraje UE.
 
– Dyrektywa o sprawozdawczości znana jest już od 2023 roku, podobnie jak europejskie standardy raportowania ESRS, dlatego już od jakiegoś czasu branża nieruchomości także do nich się dopasowuje i przygotowuje. Dobrze, żeby nie umknęło, że dyrektywa CSRD jest ważna również na rynku najmu. Bo emisyjności budynków, w których najemcy prowadza swoją działalność, także będzie musiała być raportowana. Wyzwaniem staje się zbieranie danych, a za ich brak grozi odpowiedzialność karnoskarbowa – przypomina Radosław Jodko, ekspert ds. inwestycji i specjalista rynku nieruchomości z RRJ Group.
 
ESG w sektorze nieruchomości komercyjnych
Nieruchomości odpowiadają za 40 proc. emisji gazów cieplarnianych na świecie. Są zatem wśród czołowych branż, które w największym stopniu przyczyniają się do zmian klimatycznych. Dlatego w 2023 roku UE w sektorze nieruchomości dokonała wielu zmian prawa i wymogów. Wśród najważniejszych znalazły się: znowelizowana dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD) oraz nowelizacja dyrektywy o efektywności energetycznej (EED) czy dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (RED III); weszły w życie wymogi dotyczące podatku węglowego z tytuły importu do UE wybranych materiałów.
 
Mamy prawdziwe tsunami prawne i wymogów, które trzeba nie tylko znać, ale najemcy także powinni je brać pod uwagę przy wyborze miejsca na siedzibę. Wyzwaniem dziś staje się odpowiednio szczegółowe i transparentne zbieranie oraz monitorowanie danych o zużyciu mediów oraz odpadów – zwraca uwagę Jodko. – Zbieranie tych danych i ich analiza powinna jednak wypłynąć docelowo na oszczędności, a nawet zmniejszenie ponoszonych opłat – dodaje.
 
Zobowiązania sprawozdawcze w łańcuchu interesariuszy
 
Dyrektywa dotyczącą sprawozdawczości ESG oznacza, że 50 tys. przedsiębiorstw w UE i 3,5 tys. firm w Polsce będzie musiało raportować swój wpływ na środowisko i społeczność oraz standardy zarządcze.
 
Ale – jak podkreśla Jodko – zobowiązania dotyczące raportowania na rynku najmu oznaczają znacznie więcej.
 
Poprawianie efektywności energetycznej budynków to jedno z kluczowych zadań, ale poza modernizacją właśnie kwestia zbieranych danych i ich analiza staje się nie mniej ważnym zadaniem. Dopiero przy pierwszych raportach i w praktyce okaże się, jak bardzo właściciele budynków są na to gotowi. Wiadomo, że jeśli najemcy zażądają na potrzeby wewnętrznych raportów ESG danych o faktycznym zużyciu, to właściciele będą musieli takie dane udostępniać, a to oznacza w wielu przypadkach zmianę systemów pomiarów. Wszystko to przełoży się także na falę negocjacji nowych stawek najmu – wylicza Radosław Jodko, ekspert ds. inwestycji i specjalista rynku nieruchomości z RRJ Group.
 
– Nie zdajemy sobie sprawy chyba jeszcze w pełni, jak wielka rewolucja nas czeka i jak bardzo dopiero raporty za 2024 rok pokażą poziom przygotowania do tych zmian – podsumowuje Jodko.
 
Źródło: Human Signs
Miliardowe długi alimenciarzy. Rekordzista zalega swoim dzieciom 973 tys. złotych

Miliardowe długi alimenciarzy. Rekordzista zalega swoim dzieciom 973 tys. złotych

Dane z rejestrów długów wciąż przerażają. Alimenciarze zalegają swoim dzieciom miliardy złotych

 

Polacy wciąż zalegają spore kwoty swoim dzieciom. Długi alimentacyjne idą w miliardy złotych

 

Długi alimentacyjne w 6 województwach przekraczają już grubo ponad 1 mld zł [DANE Z REJESTRÓW]

 

Już w 6 województwach kwota zaległości alimentacyjnych przekracza grubo 1 mld złotych

 

Polacy wciąż zalegają spore kwoty swoim dzieciom. Na Mazowszu jest to już blisko 2 mld złotych

 

Miliardowe długi alimenciarzy. Rekordzista zalega swoim dzieciom 973 tys. zł [DANE Z REJESTRÓW]

 

Długi alimentacyjne Polaków wciąż przerażają. Zaległości idą w grube miliardy złotych

 

Problem z płaceniem alimentów nie odpuszcza. Polacy zalegają swoim pociechom grube miliardy złotych

 

Jak wynika z danych BIG InfoMonitor, na koniec I kw. br. liczba osób zalegających z płaceniem alimentów nieznacznie wzrosła w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku. Rejestry KRD i ERIF BIG wskazują z kolei na spadki. Różnice demonstrują się także w zakresie wysokości zobowiązań alimentacyjnych. W dwóch pierwszych rejestrach na koniec marca br. te kwoty były większe niż rok wcześniej. Natomiast ERIF BIG zanotował ujemny wynik. Według danych KRD, w 94% przypadków dłużnikami są mężczyźni. Przeciętny wiek to 46-55 lat. Ponadto z jednego z rejestrów wynika, że rekordzistą w ww. kwestii jest 46-letni mieszkaniec Wielkopolski, który jest winien swoim dzieciom 973 tys. zł. Do tego widać, że już w 6 województwach kwota zaległości alimentacyjnych przekracza grubo ponad 1 mld zł. Najwyższa jest na Mazowszu i wynosi blisko 2 mld zł.

Rozbieżne dane w rejestrach

Z danych BIG InfoMonitor wynika, że na koniec I kw. br. liczba osób zalegających z płaceniem alimentów wzrosła w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku o 0,3%, tj. z 289 898 do 290 649. Dane KRD mówią z kolei o spadku o 0,3%, czyli z 291 281 na 290 280. Na ujemny wynik wskazuje również ERIF BIG – 1,8% na minusie. Według tego rejestru, liczba dłużników alimentacyjnych zmniejszyła się z 313 976 do 308 358. Dr hab. Paweł Ostaszewski z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że różne dane są pochodną tego, iż dokonywanie wpisów ma charakter dobrowolny. Można wpisać dłużnika do jednej bazy, a pominąć go w innych. Popularność rejestrów zmienia się w czasie, więc w niektórych okresach jedne odnotowują wyraźnie więcej zgłoszeń niż inne.

– Zwróćmy także uwagę na zmieniające się przepisy dotyczące na przykład tego, jak długo wpis ma pozostawać w bazie. W latach 2016-2018 przeprowadzono dwie istotne zmiany. Najpierw zadecydowano, że wpisy starsze niż 10 lat będą usuwane, a później ten okres skrócono do 6 lat. W 2021 roku całkowicie przemodelowano podejście i zaczęły obowiązywać przepisy mówiące o tym, że długi alimentacyjne w ogóle się nie przedawniają – wyjaśnia dr hab. Ostaszewski.

W dwóch rejestrach na koniec I kw. br. wzrosła średnia zaległość przypadająca na osobę w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. W BIG InfoMonitor zwiększyła się o 8,1%, tj. z 49 416 zł do 53 179 zł, a w KRD – o 7,7%, czyli z 48 620 zł do 52 345 zł. Z kolei w ERIF BIG nastąpił spadek o 1,3% – z 54 619,96 zł na 53 894,75 zł.

– Z samej kwoty zaległości niewiele wynika, nie wiadomo bowiem, z jakiego okresu są to długi i jaki jest koszt miesięcznego utrzymania dziecka. Można jedynie wskazać, że im wyższa kwota, tym uprawniony w większym zakresie nie ma możliwości wydatkowania należnych mu środków, które mógłby przeznaczyć na swoje utrzymanie – komentuje dr Daniela Wybrańczyk, radca prawny i adiunkt w Uniwersytecie SWPS. 

Zdaniem ekspertki, chcąc odpowiedzieć na pytanie, czy dane wskazują, iż mamy do czynienia z dużym problemem społecznym, należałoby znać sumę wszystkich zasądzonych alimentów oraz liczbę wszystkich osób zobowiązanych do świadczeń alimentacyjnych. – Na powyższe można jednak spojrzeć z innej perspektywy i przyjąć, że każdy, nawet pojedynczy, przypadek niezaspokajania usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego, a w szczególności dziecka, jest problemem istotnym społecznie – stwierdza dr Wybrańczyk.

Wśród dłużników dominują mężczyźni

Według danych KRD, na koniec I kw. br. średnie przeterminowanie ww. płatności wyniosło 3 886 dni. Rok wcześniej było to 3 758 dni. – To kwestia statystyki. Jeśli dług został wprowadzony do rejestru dekadę temu, to rok później będzie miał już 11 lat. Skoro od 2021 roku żadne długi, nawet bardzo stare, nie są eliminowane z rejestrów, to będą rosły – uważa dr hab. Paweł Ostaszewski.

Dane KRD wskazują, że w 94% przypadków dłużnikami są mężczyźni. Patrząc na przedziały wiekowe, widzimy, że największa część zadłużenia alimentacyjnego dotyczy osób mających 46-55 lat. W przypadku ERIF BIG mężczyźni stanowią 93,7% liczby dłużników alimentacyjnych. Liczby wskazywane przez rejestry nieznacznie się różnią.

– Ojcowie stanowią 94 proc. dłużników alimentacyjnych. Rekordzistą jest 46-letni mieszkaniec Wielkopolski, który jest winien swoim dzieciom 973 tys. zł. Już w 6 województwach kwota zaległości alimentacyjnych przekracza grubo ponad 1 mld zł. Najwyższa jest na Mazowszu i wynosi blisko 2 mld zł. Jednak na Śląsku zamieszkuje ich najwięcej – 35 672. Patrząc na średni dług, to także przoduje Mazowsze – 60 398 zł, winien jest tu średnio dłużnik alimentacyjny. Suma zaległości alimentacyjnych wpisanych do BIG InfoMonitor wynosi już blisko 15,5 mld zł – dodaje Diana Borowiecka z BIG InfoMonitor.

W opinii dr Wybrańczyk, płeć osób zadłużonych z tytułu alimentów jest prawdopodobnie konsekwencją tego, że najczęściej są one zasądzane od ojca na rzecz dziecka, które mieszka z matką. Przemawiają za tym inne dane. Z najnowszego Rocznika Demograficznego (2023) wynika, że na 34 443 rozwody, w których orzekano o małoletnich dzieciach, matce powierzono władzę rodzicielską w 8 447 przypadkach, ojcu tylko – w 890, a obojgu – w 24 452 sytuacjach. Jednocześnie trzeba pamiętać, że znaczna część dzieci uprawnionych do alimentów rodzi się poza związkiem małżeńskim, a wtedy postępowanie toczy się w sądzie rejonowym i rocznik demograficzny nie obejmuje tych przypadków.

– Fakt, że wśród dłużników alimentacyjnych jest najwięcej osób w wieku 45-54 lub 46-55 lat, łączy się z tym, że na ten okres życia przypada czas, w którym dzieci uprawnione do alimentów mają największe potrzeby. Są to np. nastolatkowie lub osoby dorosłe, uczące się. Ponadto dłużnicy w tym wieku mogą mieć skumulowane zaległości alimentacyjne, które narastały przez wiele lat, co skutkuje wyższymi kwotami zadłużenia. Starsze zobowiązania mogą być trudniejsze do uregulowania z powodu odsetek i innych dodatkowych kosztów – wyjaśnia dr Wybrańczyk.

Perspektywy na najbliższe miesiące

Adwokat Aleksandra Kutyma, współpracująca z Centrum Praw Kobiet, nie widzi dużej przestrzeni do zmiany sytuacji. Skoro z roku na rok liczba dłużników alimentacyjnych wzrasta, to należy założyć, że ta tendencja będzie trwać. Niemniej spadek inflacji i wzrost wynagrodzeń dają szansę na poprawę. – Na liczbę osób zalegających z płaceniem alimentów mają wpływ takie czynniki, jak sytuacja gospodarcza, zmiany w przepisach oraz wzrost świadomości prawnej oraz brak społecznego przyzwolenia na niepłacenie alimentów – zaznacza prawniczka.

Ponadto dr Daniela Wybrańczyk zwraca uwagę na korelację liczby dłużników alimentacyjnych z ogólną sytuacją społeczno-gospodarczą. W zakresie prognozy ilości osób zalegających z zapłatą alimentów ekspertka proponuje przyjęcie dwóch założeń.

– Zgodnie z pierwszym scenariuszem, jeśli sytuacja ekonomiczna pogorszy się, można oczekiwać, że liczba osób zalegających z zapłatą alimentów wzrośnie. Drugie założenie wyraża tendencję spadkową, a wiąże się z tym to, że wprowadzenie skuteczniejszych mechanizmów egzekucyjnych oraz programów wsparcia może przyczynić się do zmniejszenia liczby dłużników alimentacyjnych. Podobne zależności odnoszą się do średniej wysokości zadłużenia – podsumowuje ekspertka z Uniwersytetu SWPS.

Źródło: MondayNews

Blisko 46 proc. Polaków dobrze ocenia proces zachodzącej w Polsce transformacji energetycznej

Blisko 46 proc. Polaków dobrze ocenia proces zachodzącej w Polsce transformacji energetycznej

Według najnowszego raportu, 45,9% rodaków dobrze ocenia prowadzony w Polsce proces modyfikacji gospodarek i sieci energetycznych na bardziej zrównoważone. 29,9% Polaków uważa wręcz odwrotnie, a 24,2% nie ma wyrobionej opinii w tej kwestii. Pozytywne noty najczęściej wystawiają osoby w wieku 65-74 lat, z miesięcznymi dochodami powyżej 9 tys. zł na rękę. Z kolei negatywne opinie pochodzą głównie od ankietowanych mających 35-44 lat lub 75-80 lat i uzyskujących co miesiąc 5000-6999 zł netto. Autorzy badania przewidują, że zadowolenie z kierunku transformacji energetycznej i uczestnictwa Polski w tym procesie będzie rosło w społeczeństwie, ponieważ świadomość ekologiczna jest coraz większa. Do tego gospodarka oparta na OZE to jedyny sposób na trwałe powstrzymanie wzrostu cen prądu i realne oszczędności gospodarstw domowych.

Obecnie 45,9% rodaków uważa, że Polska dobrze prowadzi proces modyfikacji gospodarek i sieci energetycznych na bardziej zrównoważone, czyli mniej zależne od paliw kopalnych, a także efektywniejsze oraz korzystniejsze dla klimatu, zdrowia publicznego i środowiska naturalnego. 29,9% Polaków jest przeciwnego zdania, a 24,2% pozostaje niezdecydowanych. Tak wynika z raportu UCE RESEARCH i DGA S.A. Jest on oparty na badaniu przeprowadzonym w ramach projektu „Droga do zatrudnienia po węglu”.

– Uważam, że przekonanie o dobrym kierunku transformacji energetycznej i poprawnym uczestnictwie w tym procesie Polski będzie coraz częściej spotykane. Zadowolenie będzie rosło, ponieważ społeczeństwo jest coraz bardziej świadome ekologicznie. Zaczyna też zdawać sobie sprawę z tego, że takie działania są koniecznością. Do tego coraz bardziej widać determinację Unii Europejskiej i samej Polski do sprawnego wprowadzania zmian – mówi Anna Szymańska, jedna ze współautorek badania, wiceprezes  zarządu DGA S.A.

Autorzy badania zauważają, że w ostatnich latach bardzo zmieniła się polska mentalność. – Na pewno widzimy to, że gospodarka energetyczna Polski nie może opierać się wyłącznie na węglu. Dostrzegamy to, że coraz więcej energii można wytworzyć z odnawialnych źródeł. Jednocześnie do Polaków docierają twarde dane dotyczące węgla. Jego zasoby się kończą, wydobycie spada, a koszty wciąż rosną. Eksperci alarmują, że średni wiek elektrowni węglowych to już 50 lat – komentuje Magdalena Franciszczak, druga ze współautorek badania z DGA S.A.

W ocenie Anny Szymańskiej, niemal 30% respondentów źle oceniających proces modyfikacji gospodarki odzwierciedla obawy społeczne. – W ostatnich latach wzrosły ceny energii, zablokowano rozwój energii pochodzącej z wiatraków na lądzie, a w ubiegłym roku Polska sprowadziła ok. 17 mln ton węgla. Mogliśmy też spotkać się z wieloma fake newsami na temat sektora energetycznego. Dane kampanii „Energia NaPrawdę” z września 2023 roku pokazują, że ponad 500 tys. przebadanych wpisów internetowych w jakimś stopniu powielało nieprawdę. Myślę, że przed nami jest długa droga do rzetelnej informacji na ten temat – stwierdza Anna Szymańska.

Jak informują analitycy z UCE RESEARCH, dobrą ocenę w ww. kwestii częściej wystawiają mężczyźni niż kobiety – 49,4% vs. 42,5%. W pozytywny sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 65-74 lat – wśród nich – 54,9%, z miesięcznymi dochodami netto powyżej 9 tys. zł – 51%, a także z wykształceniem zasadniczym zawodowym – 53,4%. Przeważnie dotyczy to mieszkańców miejscowości liczących od 20 tys. do 49 tys. ludności – 54,9%. Przeciwną opinię nieco częściej wyrażają mężczyźni niż kobiety – 30,7% vs. 29,1%. Zazwyczaj krytyka pochodzi od Polaków w wieku 35-44 lat lub 75-80 lat – po 33,3%, jak również zarabiających 5000-6999 zł netto miesięcznie – 37,5%. Najczęściej są to osoby z wyższym wykształceniem – 34,8%, a także mieszkańcy miast mających od 100 tys. do 199 tys. ludności – 35,2%.

– Jak pokazało badanie firmy konsultingowej EY „Nawigacja w transformacji energetycznej” z tego roku, już 19% Polaków doświadcza ubóstwa energetycznego, czyli przeznacza powyżej 10% budżetu na energię. W mojej opinii, tzw. zwykły Kowalski jest więc częściowo przekonywany do transformacji energetycznej stopniem zasobności portfela. Tak naprawdę zwracanie się ku zrównoważonej gospodarce opartej na OZE to jedyny sposób na trwałe powstrzymanie wzrostu cen prądu i realne oszczędności gospodarstw domowych – podsumowuje Magdalena Franciszczak.

***
Opis metody badawczej

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i DGA S.A. w ramach projektu „Droga do zatrudnienia po węglu”. Wzięło w nim udział 1010 dorosłych Polaków.

Źródło: UCE Research

Automotive czy elektronika – kto będzie liderem wykorzystania robotów przemysłowych?

Automotive czy elektronika – kto będzie liderem wykorzystania robotów przemysłowych?

Przemysł samochodowy i elektroniczny to branże, które od kilku lat są wiodącymi, jeśli chodzi o wykorzystanie robotów przemysłowych. Łącznie prawie 70% światowych robotów pracuje w fabrykach wytwarzających pojazdy lub elektronikę. Jednak zmiany gospodarcze jakich doświadczamy w ostatnich latach powodują, że wieloletni lider, czyli branża automotive, wkrótce może zostać zdetronizowana.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat najważniejszym użytkownikiem robotów był przemysł samochodowy. W 2022 roku w tej branży pracowało ponad 1,16 mln robotów, a wyłączając pandemiczny 2020 rok, między 2015 a 2022 rokiem przybywało ponad 100 tysięcy nowych instalacji rocznie. Jednak perturbacje w latach 2019-2020, wynikające z pandemii i problemów z łańcuchami dostaw przełożyły się na swego rodzaju rewolucję na rynku robotów przemysłowych.

– Do roku 2019 to właśnie branża automotive wiodła prym jako odbiorca robotów. Rosnący popyt na samochody, połączony z ewolucją samego rynku automotive w kierunku platform napędzanych silnikami elektrycznymi, sprawił, że globalnie najwięcej instalacji było realizowanych w dynamicznie rozwijających się zakładach związanych z produkcją samochodów. Pomimo to, w latach 2015-2020 udział ten spadł z poziomu 38,9% do 21,3% i  w 2020 roku branża straciła pierwsze miejsce w kategorii nowych instalacji na rzecz branży elektronicznej. Widzimy, że w latach 2021-2022 trend ten nie uległ zmianie i wkrótce możemy mieć nowego lidera robotów przemysłowych – wyjaśnia Bartosz Ziółek, dyrektor Biura Klientów Strategicznych w Departamencie Bankowości Inwestycyjnej Santander Bank Polska.

tabela – liczba nowych instalacji  w ramach przemysłu wytwórczego

Spadki w produkcji samochodów zarejestrowane od 2018 roku i zachwiania w dostawach komponentów mają niewątpliwie duży wpływ na opóźnianie realizacji nowych inwestycji. Branża ta mimo poprawienia sytuacji po COVID nie powróciła do zakładanego tempa rozwoju sprzed 2019 roku. Zmiana trendu nie zmienia faktu, że branża automotive jest wciąż największym użytkownikiem robotów przemysłowych z 1,16 mln urządzeń użytkowanych na koniec 2022 roku. Jest to efekt wieloletniej pracy oraz faktu, że dzięki swojej specyfice i podatności na wdrażanie rozwiązań automatycznych, branża ta przez wiele lat była w czołówce innowatorów.

Nowy lider robotyzacji?

Drugim odbiorcą robotów przemysłowych był w latach 2020-2022 przemysł elektroniczny, z udziałem w globalnej liczbie nowych instalacji równym prawie 30% oraz średnim rocznym wzrostem ich liczby na przestrzeni pięciu lat o 11,7%. Zmiany w zwyczajach ludzi, wymuszona pandemią redukcja mobilności oraz ewolucja wielu branż w kierunku np. pracy zdalnej, mocno wpłynęły na rozwój rynku urządzeń elektronicznych. To z kolei sprawiło, iż od 2020 roku to właśnie ta branża stała się w skali globalnej głównym odbiorcą robotów przemysłowych. Jej udział w rynku w latach 2016-2019 spadał z 30% do 23,3%, jednak w roku 2020 wzrósł do ponad 30%.

tabela – liczba funkcjonujących robotów  w ramach przemysłu wytwórczego

W ujęciu całkowitej liczby eksploatowanych robotów przemysł elektroniczny dogania automotive (1,16 mln) osiągając 1,016 mln sztuk zarejestrowanych na koniec 2022 roku.

Trzecim co do wielkości odbiorcą robotów był w 2022 roku przemysł metalurgiczny i maszynowy. Udział w globalnej liczbie nowych instalacji wynosił 15,4%, natomiast średni roczny wzrost liczby robotów na przestrzeni pięciu lat to 11%. Obie branże są stabilnym i silnym klientem, intensywnie eksploatującym rozwiązania zautomatyzowane, pomimo perturbacji w skali makroekonomicznej.

– Większość robotów instalowanych w latach 2019-2022, bo średnio 46%, przeznaczona była do wykonywania operacji obsługi maszyn. Kategoria ta obejmuje bardzo szerokie spektrum dobrze zdefiniowanych czynności w ramach procesów wytwórczych. Przykładowo są to operacje w procesach odlewania metali, obsługa wtryskarek tworzyw sztucznych, obsługa obrabiarek, czynności inspekcyjne, podawanie materiału, pakowanie – wyjaśnia Piotr Wiśniewski, CEO platformy DBR77.

Przenoszenie materiałów jest najważniejszym zastosowaniem robotów przemysłowych. Maszyny do tego przeznaczone to 18% instalacji w 2022 roku, łącznie funkcjonowało prawie 703 tysiące robotów tego typu, co oznacza, że ich liczba wzrosła w porównaniu z 2021 o 15%.

Nowe instalacje w kategorii robotów do pakowania i kompletacji osiągnęły w 2021 rekordowy poziom i wzrosły w porównaniu z 2020 rokiem o 25,3%. Zastosowanie to największą popularnością cieszy się w przemyśle elektronicznym, farmaceutycznym, kosmetycznym i spożywczym. Jego popularność w przemyśle elektronicznym tłumaczy wzrosty w ostatnim roku. Roboty tego typu stanowią 9% wszystkich robotów na świecie i ich liczba wzrosła w 2022 roku do 354 tysięcy sztuk.

Roboty spawalnicze to druga co do popularności grupa zastosowań robotów przemysłowych. Rekordową liczbę ich instalacji zaobserwowano w 2021 roku, co przełożyło się na blisko 18% udziału w rynku. Roboty spawalnicze są głównie wykorzystywane w przemyśle motoryzacyjnym, nie jest więc zaskoczeniem, że większość instalowana jest w krajach o dużej koncentracji przemysłu automotive. Od 2010 roku Chiny są największym odbiorcą tego typu rozwiązań – zainstalowano tam 35 tysięcy sztuk w 2020 roku, co stanowiło 53% wszystkich tego typu robotów na świecie. Drugie miejsce zajęły Stany zjednoczone, z liczbą około 6 tysięcy sztuk (9%), trzecie Japonia, na czwartym miejscu znalazły się Niemcy, a na piątym Korea Południowa.

Cały raport można przeczytać na stronie: https://dbr77.com/report/.

Źródło: Santander

Finansovo.pl

Finansovo.pl - Nowocześnie o finansach.

Najnowsze informacje z zakresu finansów osobistych, finansów firmowych, dostępnych promocji, aktualnych dotacji, możliwości lokowania środków, podatków, ubezpieczeń, publikowanych raportów.

Napisz do nas: finansovo@finansovo.pl

Reklama

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.